Czy warto często przepraszać?

Nie obwiniaj się z powodu rozstania! To najgorsze co możesz zrobić!
Przepraszanie jest przejawem dobrego wychowania. I pod warunkiem, że w sytuacjach życia codziennego: w sklepie, metrze, czy na ulicy brakuje tej grzeczności i jest ona cechą pożądaną, to często w życiu zawodowym, czy osobistym nadużywamy tego słówka. Kiedy częste przepraszanie zaczyna być problemem?
/ 15.04.2011 10:33
Nie obwiniaj się z powodu rozstania! To najgorsze co możesz zrobić!

Za co przepraszam

Z całą pewnością powinniśmy przepraszać w sytuacjach, kiedy wina leży ewidentnie po naszej stronie. Co do tego nie ma wątpliwości. W takim momencie musimy schować dumę do kieszeni. Narozrabialiśmy, obraziliśmy kogoś, popełniliśmy błąd? Musimy ponieść konsekwencje swojego czynu. Często w takich sytuacjach staramy się znaleźć winnych.

Szukamy absurdalnych wyjaśnień i argumentów, tylko po to, żeby zdjąć z siebie chociaż część winy. Nie jest to jednak dobre rozwiązanie. Przeproszenie i przyznanie się do błędu wymaga odwagi. Pokażmy więc, że stać nas na to, żeby wziąć winę na siebie i przeprosić. Jeśli będzie ku temu okazja, możemy wyjaśnić okoliczności zajścia. Czasem jednak nie warto, bo jak to się mówi „winny się tłumaczy”.

Przepraszam, że żyję

Zdarza się też, że często przepraszanie wynika ze słabości naszego charakteru. Brak nam pewności siebie, żeby się przeciwstawić silniejszym. Nie chcemy nikogo urazić, czy wytykać mu jego błędów. Wolimy pierwsi wyciągnąć rękę, żeby uniknąć nieprzyjemnych sytuacji i długotrwałych konfliktów. Takie postępowanie prowadzi niestety do tego, że w miejscu pracy stajemy się kozłami ofiarnymi, a w relacjach z partnerem, czy ze znajomymi stajemy się stroną uległą, która „jest na każde zawołanie”. Z czego to wynika? Na pewno z niskiej samooceny.

Nie wierzymy w siebie i swoje możliwości. Wolimy przytakiwać, niż się postawić. Nawet jeśli w głębi duszy wiemy, że to my mamy rację, aby uniknąć konfrontacji i niemiłej sytuacji konfliktowej – odpuszczamy. Potem źle się czujemy, wyrzucamy sami sobie, że mogliśmy coś powiedzieć, mogliśmy się postawić. Ale z drugiej strony cieszymy się, że nadal jesteśmy w grupie, nadal jesteśmy lubiani i uniknęliśmy stresującego konfliktu. 

Zobacz też: Czy stres może być źródłem kryzysu?

Co zrobić w takich sytuacjach? Jak nie zostać kozłem ofiarnym? Nie ma na to jednego sprawdzonego przepisu. W pogoni za karierą często ludzie stają się aroganccy i za wszelka cenę walczą o swoje! Można jednak spokojem i grzecznością przeciwstawiać się temu. Ważna jest asertywność, nabranie pewności siebie i odwaga.

Uwierz w siebie

Relacje międzyludzkie nie są wcale łatwe. Zajmijmy się na chwilkę tymi relacjami pozazawodowymi. Związki, przyjaźnie i znajomości powinny być przyjemne, a nie stresujące. Niestety ile ludzi, tyle charakterów i zgrzyty prędzej, czy później się pojawią. Nie musimy być jednak tą uległą stroną, która zawsze za wszystko przeprasza. I znowu pamiętajmy – przepraszamy wtedy, kiedy wina leży ewidentnie po naszej stronie. Ale nie musimy ponosić odpowiedzialności za wszystkie winy tego świata.

Ważna jest rozmowa, podczas której możemy powiedzieć o tym, co czujemy, co nas złości, co o tym wszystkim myślimy. Jeśli ktoś nie potrafi uszanować naszych uczuć, nie jest wart znajomości. Nie przepraszajmy za wszystko, tylko dlatego, że nie widzimy innej możliwości załagodzenia sytuacji. Nie przepraszajmy za to, jacy jesteśmy. Nie przepraszajmy za swoje uczucia. Mamy prawo tak samo, jak wszyscy inni do swoich poglądów, mamy prawo do bycia sobą i szacunku. Ale najpierw uszanujmy sami siebie, bo bez tego nigdy nie wywalczymy sobie swojej pozycji w grupie społecznej.

Czasem życie zmusza nas do pewnych ustępstw, kompromisów. Zachowajmy jednak równowagę we wszystkim. Warto przeprosić, jeśli faktycznie popełniliśmy błąd. Ale nie przepraszajmy za cudze błędy. Więcej szacunku zdobędziemy jeśli w sposób stanowczy, ale spokojny przedstawimy swoje racje, niż przepraszając na każdym kroku.

Zobacz też: Jak pielęgnować szczęście?

Redakcja poleca

REKLAMA