W najnowszym numerze „VIVY!” żona premiera opowiada o „pieleszach domowych” rodziny Tusków i uchyla rąbka tajemnic małżeńskich.
Dowiadujemy się m. in. że czeka na męża z kolacją, a On: "Przychodzi i pyta: A co robiłaś? Opowiadam mu o swoim dniu, a on zawsze słucha z zainteresowaniem. Potem sama pytam: A jak u ciebie? Bardzo źle czy bardzo dobrze? Coś tam widziałam w telewizji”.
Zobacz także: Styl Pierwszej Damy - Anna Komorowska
Na pytanie o dawny kryzys małżeński odpowiada: „Po prostu mieliśmy małe dzieci, a mąż większość czasu mieszkał w hotelu sejmowym. Ze wszystkim musiałam radzić sobie sama. W dwóch małych pokoikach, w sumie 20 metrów. Nawet nie było pralki automatycznej, tylko frania na korytarzu. Było ciężko i tyle, ale starałam się go w miarę możliwości nie obciążać, bo nawet człowiek mający rodzinę, dzieci powinien móc się realizować.”
Zobacz także: Anna Kalata piosenkarką!
Czasami Państwo Premierostwo się kłócą: „Wszyscy wiedzą, że to mąż jest ode mnie łagodniejszy. Normalnie się więc kłócę, czasami krzyknę na dzieci. Niczego niemiłego nie powiem mojej mamie albo koleżance, bo mogę je tym zranić. Nasze sprzeczki z mężem dotyczą zawsze drobiazgów, zupełnie nieważnych. Teraz tak naprawdę największe emocje wzbudza w nas gra w scrabble. Jeśli mąż albo ja nie znamy jakiegoś wyrazu, kłócimy się, czy on w ogóle istnieje, i sprawdzamy w słowniku języka polskiego, który mamy pod ręką.”
A Donald Tusk bywa romantyczny: „Pisze mi często SMS-y, wyznając uczucia - niektóre zachowuję.”
I co Wy na to? Kreśli nam się niemal idylliczny obraz zwyczajnej, przeciętnej rodziny...